Muzyka moja miłość

Muzyka moja miłość

Gabriela Montero – laureatka III nagrody XIII konkursu pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie w roku 1995 z różą otrzymaną ode mnie.

Wstęp

Muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Moja miłość do niej ewoluowała jednak, jak każda miłość. Dom rodzinny był przesycony muzyką. Grali niemal wszyscy: tato, brat, kuzyni, kuzynki, stryjowie. Była to oczywiście muzyka domowa, a nie filharmoniczna. Realizowaliśmy się w trakcie spotkań rodzinnych, grając na licznych instrumentach zgromadzonych w naszych domach. Wystarczy wspomnieć, że samych skrzypiec i akordeonów było kilka. Kuzyni - Boguś i Mariusz zdobyli nawet wyższe wykształcenie muzyczne. Boguś przez szereg lat grał w orkiestrze Opery Narodowej, w czasie, gdy orkiestrę prowadził Robert Satanowski. Mariusz zajął się produkcją i naprawą instrumentów muzycznych. Ja z bratem Markiem nie zostaliśmy zawodowymi muzykami. W moim wypadku należałoby powiedzieć: na szczęście. W wypadku brata, zawsze to powtarzałem, stało się to ze szkodą, gdyż talent do muzyki miał bezsporny. Ja talentu u siebie nie znajdowałem. Owszem, grałem i ćwiczyłem sumiennie, ale trochę bez przekonania. Na długie lata rozstałem się z muzyką. Miłość do niej jednak rozkwitła ponownie w Warszawie, kiedy byłem już studentem medycyny, a później młodym lekarzem. Powiedzieć, że chodziłem do Filharmonii Narodowej, to tak jakby nic nie powiedzieć. Chodziłem tam regularnie, spędzałem każdą wolną chwilę. Zapałałem miłością zwłaszcza do Chopina. Poczułem w jego muzyce siebie, swoją refleksyjność, łagodność, melancholię, może nawet patriotyzm w późniejszych latach. Rozwinąłem wiedzę o Chopinie i jego twórczości tak bardzo, że wystartowałem w prestiżowym konkursie tamtych lat - Wielkiej Grze. Na uczestnictwie jednak się skończyło. Świętem dla mnie były Konkursy Chopinowskie. Do dzisiaj pamiętam kogo słuchałem, komu kibicowałem, komu wręczałem kwiaty. Dorosłe życie jednak ograniczyło mój kontakt z muzyką. Ciągle ona żyje we mnie, ale bardziej w formie przekazu na płycie CD niż w sali koncertowej. Po wielu latach fascynacji muzyką klasyków, przyszło zainteresowanie dawną polską muzyką rozrywkową. Uznałem, że grać tę muzykę, to tak jakby wracać do dawnej Warszawy. Grać tę muzykę to tak jakby spacerować po zaułkach polskich miast, ze Lwowem włącznie. Zachwyciłem się też muzyką filmową, w której Polska, jako mało który chyba kraj na świecie, wydała wielu mistrzów. Muzyka jest dla mnie jednym ze sposobów na życie. Po wielu latach, już jako dojrzały mężczyzna, zrealizowałem jedno z największych marzeń. Kupiłem profesjonalny fortepian. Gdyby nawet zamkąć mnie w jakiejś przestrzeni na kilka tygodni nie będę cierpiał, nie będe się nudził. Nie muszę mieć wtedy komputera, nawet komórki, ale muszę mieć fortepian. Jestem gotów grać wiele godzin dziennie, znajdując radość i satysfakcję. Taka jest muzyka. Wciąga i zniewala. To wielka pasja mojego życia, o której nie mogłem z racji tworzenia tej strony nie opowiedzieć.

Historia polskiej muzyki rozrywkowej

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych